_
 _ _ | |_  ___
| '_>|   || . \
|_|  |_|_||  _/
          |_|Trendne zbrodnie?
    Zastanawiam się, jak jest przyczyna nierównego stosunku większości ludzi do zbrodniczych symboli. Symboli, pod którymi w imię chorych idei dokonywano kaźni, ludobójstwa, symboli zezwierzęcenia rodzaju ludzkiego i pozbawienia jednostki nie tylko życia, ale równiez obdarcia jej z należnej człowiekowi godności.
    Gdybym założył koszulkę choćby z Otto Skorzennym, czy sięgajac wyżej - Himmlerem, Bormannem, Goringiem - w najlepszym wypadku zostałbym przez ogół przynajmniej napiętnowany, jako piewca zbrodniarzy. Podobnie, gdybym założył sobie opaskę z Hakenkreuzem (bynajmniej nie wyrażającym w tym kontekście obecnego w wielu cywilizacjach wizerunku słońca), czy coś z emblematem SS lub dowolnym innym, kojarzącym się z hitlerowskim koszmarem. Lwia część widzących to ludzi byłaby zapewne święcie oburzona. I miałaby rację, całkowcie się z taką reakcją zgadzam. Obnoszenie się z wizerunkami zbrodniarzy czy ozdabianie symbolami, pod którymi dokonywano ludobójstwa, pomijając kwestie prawne (stosowny artykuł konstytucji RP), jest, nie tylko w moim odczuciu, moralnie naganne.
    I tutaj pojawia się zgrzyt. Jeśli spoleczeństwo jest tak wyczulone i kierując się prawidłową, zdrową reakcją, nie aprobuje hitlerowskiej symboliki, dlaczego nie ma nic przeciwko symbolom innego systemu totalitarnego? Na ulicach często spotkać można, młodych zazwyczaj, ludzi w ubraniach ozdobionych sierpem i młotem, głowa Włodzimierza Ulianowa zwanego potocznie Leninem, czy choćby znanym na całym świecie wizerunkiem nieudolnego wywrotowca - Ernesto Guevary?
    Co leży u źródeł takiego postrzegania rzeczywistości? Co doprowadziło do takiego przewartościowania, w którym jednych morderców słusznie się potępia, a potępienie innych pozostaje z reguły w sferze abstrakcji?
    Nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie. Może przyczyną jest fakt, że po II wojnie ZSRR, państwo nie mniej represyjne i ludobójcze, niż III Rzesza, znalazło się w gronie zwyciezców, a tych przecież zazwyczaj się nie osądza? Może u źródeł takiego postrzegania świata leży brak elementarnej wiedzy o przeszłości? Nieświadomość ofiar, które pochłonął nie tylko brunatny, ale również czerwony totalitaryzm? Nie chcę tutaj podejmować próby porównania zbrodniczych systemow. Oba miały bardzo wiele cech wspólnych, choć różne fasady. Nie czuję się kompetentny do poruszania i zamkniecia tego tematu w kilku zdaniach. Pozostaję zatem przy prostym pytaniu: dlaczego część morderców jest potępiana, a czyny innych sa bagatelizowane lub szuka się dla nich usprawiedliwienia?



Copyright by Łukasz Michalik, 2003

::[góra]::[nawigator]::[rhp]::

[«««]
      _
 _ _ | |_  ___
| '_>|   || . \
|_|  |_|_||  _/
          |_|[KONIEC]