_
_ _ | |_ ___
| '_>| || . \
|_| |_|_|| _/
|_|Cromwell (Jacek Kaczmarski)
|
Idą na Londyn, idą purytanie!
Siłą ich czystość, czyli lęk przed grzechem.
Lęk rodzi wściekłość, a wściekłość powstanie;
Idą pokonać chrześcijan chrześcijanie.
Mgłą dysząc zamiast oddechem.
Broni się grzeszny król i pomazaniec.
Nie tyle władzy żal mu co zasady.
Żal płynie z winy, a z winy kajanie.
Lecz nie kajania pragną purytanie:
Muszą dowody mieć zdrady.
Dowodem zdrada, ów zdrajca zdradzony
Przez własne siły, te, na które liczył -
Nie może przecież zachować korony,
Skoro przez Boga został osądzony,
I sądzą go jego stronnicy.
Jak zwykle chaos jest przy tym i zamęt,
Ulica prawdę waży i rozdziela,
O swoją przyszłość troszczy się parlament,
Skazaniec łzawy szkicuje testament -
Z myślą o losie Cromwell'a.
Turla się głowa królewska pod stopy.
Sprawiedliwości stało się więc zadość.
Dla zniewolonej zwór to Europy:
Szafot wszak w końcu biskup sam pokropił
I wielka nastała nam radość.
Wszystko to rankiem nadziei i wiary,
Gdy strach i skrucha były zmian motorem.
Wieczorem Cromwell rozpędza parlament,
Sam się mianuje lordem protektorem:
Ofiarą własnej ofiary.
Idą na Londyn, idą purytanie...
|
::[góra]::[nawigator]::[rhp]::
[«««]
_
_ _ | |_ ___
| '_>| || . \
|_| |_|_|| _/
|_|[KONIEC]
|